Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji – „Smutny autobus”

Kampania społeczna

“Jak dla mnie film promuje wykluczenie społeczne, z uśmiechem na twarzy wyrzucanie na śmieci starszych, słabszych i schorowanych”, “Jako rodzic dzieci w wieku szkolnym odebrałem ten spot jako pochwała egoizmu, sadyzmu i bezduszności…”, “Ten spot jest straszny – spersonifikowany smutny autobus, który jest wykluczony z powodu swojego wieku i klasy, dokucza mu młodzież, do tego stopnia, że popełnia samobójstwo, z czego śmieje się pani na złomowisku. Filmik może i mówi o ważnym problemie, ale jak dla mnie w wykluczający i sadystyczny wręcz sposób” – to tylko niektóre z cytowanych przez Gazetę Wyborczą komentarzy internautów do spotu „Bezpieczny autobus” przygotowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. I naprawdę trudno się z nimi nie zgodzić.

W animowanym spocie widzimy smutny autobus, który bardzo chce wozić dzieci ale jest stary, zniszczony i wszyscy się z niego śmieją. Ostatecznie autobus decyduje się na samobójstwo i jedzie na złomowisko, gdzie zostaje zniszczony, choć jeszcze w ostatniej chwili próbuje go uratować kolorowy motylek siadający na przycisku uruchamiającym prasę. Z niezrozumiałych powodów autorzy spotu, którego jedynym celem jest poinformowanie widza o możliwości sprawdzenia w internecie czy autokar wiozący jego dzieci jest sprawny technicznie, zdecydowali się zrobić to pokazując poprzedzoną upokorzeniami egzekucję całkiem sympatycznego autobusu, któremu na dodatek nadano ludzkie cechy.

“Oj, ale mi się przykro zrobiło tego autobusika. Aż chciałoby się dać mu jeszcze jedną szansę, aby mógł dalej wozić dzieci… Ale przecież nie to było zamiarem tego filmiku…” – pisze jedna z internautek i trafia w sedno, bo spot jest tak smutny, że jeśli ktoś doczekał do końca – a trwa aż dwie minuty – to pewnie nawet nie zwrócił uwagi na puentę. Jeśli autorzy chcieli szokować, to się im niewątpliwie udało, jeśli chcieli szumu wokół spotu – także. Tylko czy kampanie społeczne można oceniać według zasady „Dobrze czy źle, ważne, żeby było głośno”? Nie wydaje mi się.

 

 

Katarzyna Sadło